niedziela, 7 lipca 2013

Four

-Ja nie Bóg, tylko Louis.- uśmiechnął się delikatnie.
-Ale… jak ty się tutaj… przecież… ja tu i ty tak…- zaczęłam się plątać.
-Nie zadawaj tyle pytań, Nancy.- zachichotał, siadając obok. Wyjęłam jedna słuchawkę z ucha, by go lepiej słyszeć. Pokręciłam głową, patrząc się w daleki punkt.
-Jak nowy dom? Spokojnie się śpi?- chłopak przyjął poważny głos.
-Nie bardzo.- mruknęłam.- Chyba mam jakiegoś prześladowcę.- westchnęłam cicho.
-Prześladowcę? Nie przesadzasz, Nancy?- zmarszczył czoło, widząc mój grymas na twarzy.
-Nie, Louis. Po prostu… to naprawdę dziwne, co tam się dzieje.- wychyliłam głowę.- Och, mój… nasz autobus.- wstałam z miejsca i podeszłam bliżej ulicy. Chłopak wstał i podszedł obok.
-Co masz na myśli, mówiąc dziwne?- mruknął.
-Wiesz, czuję jakby ktoś mnie śledził.- mruknęłam.- Na przykład to. Wczoraj ciągle ktoś do mnie dzwonił.- westchnęłam i usiadłam pod oknem, chłopak zajął miejsce obok mnie.
-Ktoś?- mruknął.- Kto?
-Nie wiem, numer zastrzeżony.- westchnęłam.- Wiesz, o drugiej w nocy ktoś się kręcił pod moim balkonem, uwierzysz?- jęknęłam, bawiąc się telefonem.- Spójrz.- pokazałam mu jednego z SMS.- Ta osoba widziała, jak śpię. W jaki sposób?- mruknęłam. Chłopak zmarszczył czoło.
-Wiesz, Nancy…- zaczął, jednak przerwał nam jakiś nieznajomy głos.
-Uhm… wybacz, że się wtrącam.- odwróciłam się i zobaczyłam drobną szatynkę.- Ale podsłuchałam twoją rozmowę przez telefon.
-Co?- jęknęłam.- Jaki telefon?
-No przed chwilą. Mówiłaś o tym, że ktoś nieznajomy do ciebie dzwoni…- wywróciła oczami.
-Ale to… jaki telefon? Co? Ech…- jęknęłam.- Nieważne.
-Wybacz, jestem Caroline.- uśmiechnęła się i podała mi dłoń.- Mieszkasz w tym starym domu, prawda? I to ty jesteś ta nowa, tak?- przegryzła wargę, przymrużając oczy.
-Tak.- wywróciłam oczami.- Nancy Gray. Miło mi.- uścisnęłam jej rękę, widząc, że przez pewien czas jej ręka zwisa na oparciu fotela.
-Caroline Brown. Chodzimy razem do klasy.- wyszczerzyła ząbki na których miała błękitne gumki od aparatu.- Ale wracając do tematu… Nie chcę cię martwić, Nancy, ale każdy kto mieszkał w tym domu, wyprowadzał się po, maksymalnie, miesiącu.- westchnęła.- Nikt nie wie czemu, przynajmniej nikt z Londynu.
- Nie strasz mnie. Mieszkam tutaj dwa dni.- mruknęłam cicho.- Okolica jest ładna, mam wszędzie blisko… tylko niepokoi mnie jedna rzecz…- westchnęłam i spojrzałam na miejsce obok. Nikogo na nim nie było. Zamknęłam oczy i wypuściłam powietrze z ust.
-Wszystko w porządku, Nancy?- usłyszałam głos Caroline.
-Tak.- burknęłam.- Wszystko okay…
-Coś słabo wyglądasz.
-Po prostu… głowa mnie boli, nic takiego.- westchnęłam.
-No dobrze, więc co cię niepokoi?- zmarszczyła czoło, przyglądając się mi uważnie.
-Wolałabym o tym nie mówić, ale… Caroline?- mruknęłam.- Znasz może w naszej szkole niejakiego Louis’a?
-Louis’a? To zależy. Mamy Louis’a Parker’a, Louis’a Martinez, Louis’a…
-Nie… znaczy ja nie wiem, jak on ma na nazwisko, ale to wysoki, jak na swój wiek, chłopak. Brązowe, poczochrane włosy, niebieskie oczy z tego, co zauważyłam… Ma trochę piskliwy głosik.- zaczęłam go opisywać. Dziewczyna zamyśliła się na chwilę.
-Nie, przykro mi. A czemu pytasz? Już kogoś wyrywasz?- zaśmiała się cicho.- Wiesz… mieszkam tutaj od urodzenia, ale do tej pory nie znalazłam żadnego porządnego faceta.- mruknęła.
Rozmawiałyśmy z Caroline przez całą drogę. To naprawdę przesympatyczna dziewczyna. Dowiedziałam się, że lubi czytać książki i ma dobry słuch… cokolwiek to znaczy. W niecałe piętnaście minut dojechaliśmy busem pod budynek szkoły, wysiedliśmy i całą grupą ruszyliśmy do środka. Podeszłam do swojej szafki, zostawiłam tam plecak i wyjęłam z niego książkę i zeszyt od biologii i skierowałam się w stronę klasy, po drodze złapała mnie Caroline, więc razem szłyśmy już do sali. Weszłyśmy do niej równo z dzwonkiem, zajęłam swoje miejsce i zaczekałam na nauczyciela.

            -Zjesz ze mną i z moimi przyjaciółmi śniadanie?- zapytała Caroline, gdy wyszłyśmy z sali chemicznej.
-Nie, podziękuję, idę na dziedziniec.- uśmiechnęłam się delikatnie.
-Na pewno?
-Tak, na pewno, ale to miłe, że pytasz.
-Jakby co, jesteśmy za szkołą przy stolikach.- uśmiechnęła się, wychodząc ze szkoły.
-Jasne. Do zobaczenia.- pożegnałam koleżankę i ruszyłam pod drzewo, które zajęłam wczoraj. Usiadłam przy nim i wyjęłam torebkę papierową z jedzeniem.
-Witam, księżniczkę.- usłyszałam obok siebie głos. Spojrzałam gwałtownie w górę.
-Louis.- jęknęłam.- Czy możesz przestać mnie straszyć? Naprawdę, kiedyś doprowadzisz mnie do zawału.- mruknęłam.
-Też się cieszę, że cię widzę, Nancy.- zachichotał, siadając obok.- Jak chemia?- spojrzałam na niego zdziwiona.
-Louis, robi się nieprzyjemnie. Przepraszam, ale chcę być z tobą szczera.- wypuściłam powietrze z ust.
-Słucham cię.
-Kim ty do diabła jesteś?- syknęłam.
-Jak to kim? Louis.- zmarszczył czoło.
-Oczywiście, ale… posłuchaj. Wczoraj byłam na spacerze z rodzicami, widziałam cię w sklepie, podeszłam do ciebie.- zaakcentowałam ostatnie wyrazy i kontynuowałam.- Ale ty nawet mi nie powiedziałeś cześć.- syknęłam. Chłopak słuchał uważnie.- Następnie widziałam cię na ławce, machałam do ciebie, wołałam, a ty nadal nic. I powiem ci co jest dziwne, siedziałeś kilka metrów ode mnie, a moi rodzice cię nie widzieli.- zakończyłam swój monolog.
-Serio? Wybacz, księżniczko. Wczoraj nie było mnie na mieście.- mruknął.
-Tak? Więc co? Masz brata bliźniaka?- fuknęłam.
-Po prostu coś ci się przywidziało.- wzruszył ramionami.
-Dobra, niech ci będzie… jeszcze jedno. Powiesz mi, jak ty to robisz, że siedzisz ze mną w autobusie i nagle cię nie ma? Rozpływasz się? Magik jesteś czy co?
-Tak, magik.- mruknął.- Będę się zbierał, księżniczko.- brunet wstał, otrzepał spodnie i pomachał mi.- Nie powinnaś wszystkim ufać, Nancy.- pokiwał głową i odszedł.
Siedziałam zszokowana. Nie miałam pojęcia o co w tym wszystkich chodzi. Kim, do jasnej cholery, był Louis?! Co to miało wszystko znaczyć?
***
Kolejny rozdział za nami. Mam nadzieję, że wyrobię to całe fan fiction w piętnaście-dwadzieścia rozdziałów.
Dziękuję za każdy komentarz, ale miło by było, gdyby każdy kto przeczyta, powiedział, co o tym myśli x

9 komentarzy:

  1. Genialny rozdział. Czekam na kolejny! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. ndjslafnlsajkfa świetny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mogę doczekać się rozdziału w którym wyjdzie na jaw kim naprawdę jest Louis *.*

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudny *.*
    Powiadomisz ? :)
    @1DMyDreaaam

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny*.*
    Czy nogę prosić o powiadomienie na tt: @fuking_life_

    OdpowiedzUsuń
  6. jejku cudo. ♥
    Powiadomisz ? tt:@madziula123271

    OdpowiedzUsuń
  7. zajebisty... nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału.. :) xx

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej świetny rozdział x ogółem całe te opowiadanie jest takie tajemnicze i już nie moge sie doczekac jak ta cała zagadka wyjdzie na jaw *-* czekm na kolejne rozdziały

    OdpowiedzUsuń
  9. Już nie będę się tu rozpisywać, jak bardzo to jest zajebiste, tajemnicze i suuper. Czekaj ... Chyba przed chwilą to zrobiłam :D Wiesz, powoli zakochuję się w twoim opowiadaniu. A może to przez Lou ..? Choć on jest jednym z WIELU rzeczy, które wielbię w twoim opowiadaniu. Dobra nieważne. MÓWISZ, ŻE CHCESZ, ŻEBY POWIEDZIEC CO O NIM MYŚLĘ ? No dobrze :D Lubię, gdy pisarka opisuje miejsca, gdzie obecnie znajduje się dany bohater (masz +). Następną rzeczą jest ogólna tajemniczość opowiadania – twój styl pisania posiada tajemnicę, która sprawia, że każdy kolejny rozdział jest zagadką dla czytającego. (kolejny +) :D Ciekawią mnie też dialogi, które rozgrywają się pomiędzy Nancy, a Lou :D Zawierają pewnego rodzaju tajemniczość oraz humor. Są też tam zawarte tajemnice Lou. (+) Nancy w tym rozdziale powoli domyśla się, że Louis coś ukrywa. Może domyśli się, że chłopak jest duchem. Tak, domyśliłam się, że Lou jest tą „niespełnioną duszą”. Choć w nazwie opowiadanie jest to napisane w liczbie mnogie, więc zaczynam się bać. (Nie, weź się w garść). Okej, już mi lepiej :D. A więc, zostawiam już moje domysły i CZEKAM Z NIECIERPLIWOŚCIĄ NA NEEEXXTYY !!! : 3 Mam nadzieję, że te uwagi, które tu napisałam trochę ci uświadomią, że zajebiste to za małe słowo, które opisuje twoje opowiadanie :D Już się tu więcej nie rozpisuję co do następnych rozdziałów. Choć chce już następny. Ale to tak na marginesie :D
    Mam nadzieję, że mi wybaczysz, że się tak rozpisałam, ale MUSIAŁAM wyrazić moją fascynację tym oto opowiadaniem :D. Jeszcze raz przepraszam, czekam na nexta i pozdrawiam :*
    Kocham cię ♥
    Zapraszam http://i-need-your-love-baby.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń