Jakby tornado przez nie przeszło. Na podłodze
były porozwalane buty, w salonie wszystkie książki leżały na podłodze. Okna i
drzwi od tarasu były zamknięte, a zamek w wejściu frontowym- nietknięte. Weszłam
głębiej mieszkania z otwartą buzią.
-Co
tutaj się stało?- wyszeptałam prawie bezdźwięcznie. To było przerażające, jakby
ktoś włamał się do naszego mieszkania, ale w jaki sposób, skoro żadne z wejść
nie było uszkodzone? Podeszłam do szklanych drzwi w salonie, z nadzieją, że
może zostały jakieś ślady w ogródku, chociaż sama w to nie wierzyłam. Dotknęłam
dłonią szyby i zamknęłam oczy.
-Dzień
dobry, księżniczko.- odezwał się ktoś za mną. Odskoczyłam jak poparzona i
odwróciłam się w jego stronę.
-Louis!-
jęknęłam
-Jak
się masz, Nancy?- mruknął, podchodząc do mnie bliżej.
-Louis,
błagam cię… nie mam pojęcia, czego ode mnie chcesz, ale daj mi spokój.-
wyszeptałam.
-Ja
nic od ciebie nie chcę.- chłopak przybliżył się do mnie maksymalnie.- Lubię
przebywać w twoim towarzystwie.- uśmiechnął się tajemniczo, przejeżdżając
opuszkiem palca po moim policzku. Zacisnęłam powieki, czując jego dotyk na
sobie.
-Do
jasnej cholery, powiedz mi, kim jesteś.- szepnęłam.
-Ile
razy będziesz zadawała to pytanie?- syknął.
-Dopóki
nie poznam odpowiedzi.- jego ciało naciskało na moje. Bardzo chciałam go
odepchnąć, ale nie mogłam nic zrobić. Jakbym miała niedowład całego ciała.
-Jesteś
bardzo ciekawska, księżniczko.- chłopak nachylił się nad moją szyją, dysząc.
-Louis,
proszę.- poczułam pierwsze krople łez na policzku. Tak cholernie się bałam, nie
miałam pojęcia, co zamierza.- Daj mi spokój.- zaczęłam szlochać.
-Nancy,
księżniczko, nic ci się przecież nie stanie. Żadna krzywda, a w szczególności
ze mną.- brunet przybliżył swoją twarz do mojej, przejeżdżając językiem po
moich gorących wargach.- Jesteś piękna, wiesz?- uśmiechnął się delikatnie.
-Zostaw
mnie.
-Księżniczko…-
mruknął, muskając moje usta. To było dziwne, bo już po pierwszym „pocałunku” rozluźniłam się.- Widzę, że
w końcu na ciebie działam.- zaśmiał się gorzko, gładząc mój policzek.
-Nie
podoba mi się, co robisz.- wyszeptałam.- Ani trochę. Nienawidzę cię.- syknęłam.
-Bo
nic o mnie nie wiesz.- westchnął.
-Więc
poszerz moją wiedzę, proszę cię o to już drugi dzień.- mruknęłam.
-Za
dużo chciałabyś wiedzieć, a to niedobrze.- pokręcił głową.
-Nancy!
Jesteś?- głos matki rozbiegł się po mieszkaniu.- Jezu Chryste! Nancy! Co tutaj
się stało?! I czemu stoisz jak słup soli?!- krzyknęła, upuszczając teczkę z
rąk. Nie odpowiedziałam, bo jak miałam jej wytłumaczyć to, że Louis stoi… a
raczej stał i rozmawialiśmy? Tak, powiedziałam to w czasie przeszłym, bo znowu
zniknął! Nie rozumiem go i nigdy tego nie zrobię. Nie wiem, co z tym chłopakiem
było nie tak…
-Mamo…-
zaczęłam, ale ktoś mi przerwał.
-Nancy!-
jęknęła, rozglądając się po salonie.
-Patricia,
uspokój się.- ojciec zaczął gładzić ramię kobiety.- Powiesz nam, co tutaj się
stało?- mój tata próbował zachować spokój.
-Skąd
ja mam wiedzieć?!- ryknęłam, szlochając.
-Przestań!
To już nie jest zabawne, Nancy! Wytłumacz nam…- jęknęła kobieta.
-Mamo!
Nie rozumiesz?! Do kurwy nędzy, nie wiem, co tutaj się stało!- syknęłam.
-Droga
panno!- upomniał mnie Mark. Wplotłam palce w swoje włosy, ciągnąc je
delikatnie.
-Nie
jesteśmy głupi, Nancy!- warknęła.
-Wróciłam
do domu i to mieszkanie już takie było, jasne?!
-Głupia
suko…- wyszeptała, jednak na tyle, że ją usłyszałam. Moje usta nabrały kształt
litery o, następnie pokiwałam głową i
jakby nigdy nic, wyminęłam ich, kierując się do swojego pokoju.
-Nancy,
wybacz.- Patricia westchnęła cicho.- Przepraszam, nie chciałam tego
powiedzieć.- nie zareagowałam, zamknęłam się w swoim pokoju i rzuciłam się z
płaczem na łóżko.
W tamtej chwili jej nienawidziłam.
Szczerze. Jeszcze nigdy mnie tak nie nazwała, owszem, mówiła, że jestem
gówniarzem, ale… suka? To zabolało, ale nie dlatego, że tak mnie nazwała, ale
czułam, że ona mi nie wierzy w to wszystko… Ale wcale jej się nie dziwię,
gdybym miała córkę, a ona by zaczęła mi pieprzyć o tym, że poznała jakiegoś
faceta, macha mu na mieście, a ja go nie widzę… pomyślałabym, że ma coś nie tak
z głową, ale do cholery jasne, nigdy jej nie oszukałam, nigdy. Nie rozumiem, czemu pomyślałam, że w tym momencie mogłam ją
okłamać, akurat w tej?! Kiedy moje życie wirowało jak karuzela… ona mi nie
ufała, co bolało jeszcze bardziej o wyzwanie mnie od suki.
Po kilkunastu minutach usłyszałam
dźwięk otwieranych drzwi, przycisnęłam twarz jeszcze głębiej w poduszkę, nie
chcąc z nikim rozmawiać. Bo po co? Żeby znowu nikt mi nie uwierzył, pomyślał,
że mam jakieś pieprzone urojenia?!
-Nancy?- wyszeptał kobiecy głos.
Zacisnęłam powieki.- Nancy, proszę… przepraszam, skarbie.- jej ciało opadło na
brzeg łóżka, nie patrzyła na mnie, czułam to.- Dobrze wiesz, że wcale tak nie
myślę, po prostu jestem zmęczona…- zawiesiła głos.- …Tym wszystkim.-
dokończyła.
-Czym?-
mruknęłam.- To nie ciebie nachodzi jakiś koleś i mąci ci w głowie! To nie
ciebie prześladuje!- krzyknęłam.
-Nie
krzyczmy…- wyszeptała.
-Mamo…-
jęknęłam, wycierając policzki z łez.- Wiesz, jak się boję? Nie wyobrażasz sobie
jak się czuję, gdy Louis pojawia się w pobliżu.- mruknęłam.
-Dobrze…-
Patricia wypuściła ze świstem powietrze z ust.- Uspokój się chociaż na chwilę,
Nancy. Jestem pewna, że nic takiego się nie dzieje…- położyła dłoń na mojej
nodze, próbując być spokojna.- Nie mam pojęcia, kim jest wspominany Louis. Czy… mogłabyś mi wytłumaczyć, co
do tej pory się wydarzyło, jak go poznałaś… wszystko, co z nim przeżyłaś.- zacisnęła powieki. Patrzyłam
na nią uważnie, bo to… chyba było dobre rozwiązanie, w końcu mogłam ze spokojem
jej wytłumaczyć…
-Dobrze.-
wyszeptałam, siadając po turecku.- Poznałam go na dziedzińcu szkoły, podczas
przerwy.- przegryzłam wargę, przypominając sobie wydarzenia sprzed kilku dni.
Opisałam wszystko z dokładnością, nawet to, jak był ubrany tamtego dnia.-… I
zjawiliście się z ojcem…- westchnęłam, zakończając swój monolog. Mama uważnie
na mnie patrzyła, po czym mocno mnie przytuliła do siebie.
-Biedactwo.-
wychlipała.- Sądzę, że trzeba zadzwonić po policję, Nancy.- westchnęła, wstając
z łóżka.
-Mamo,
nie. Nie trzeba. Louis jest naprawdę miły, po mimo że czuję się przy nim
dziwnie… charakter ma w porządku. Nie zrobi mi krzywdy.- wyszeptałam, nie będąc
pewna swoich słów, przecież on nie chciał mnie zranić, prawda?
-Nancy,
nie możesz być tego pewna.- pokręciła głową.- Odpocznij, porozmawiamy o tym
jutro. To był ciężki dzień.- westchnęła cicho, po czym wyszła. Skinęłam
delikatnie głową i ponownie opadłam na łóżko. Nie miałam już siły... na nic,
zdecydowanie. Wzięłam do ręki laptopa i położyłam go na swoim brzuchu.
***
Przykro mi, że coraz mniej osób komentuje rozdziały, wiecie czemu? Bo uwielbiam czytać wasze opinie, próbuję doskonalić ten fac fiction, ech.
Mmm .. Ale dzisiaj był suuper rozdzialik ! :D Oczyffiście, nie twierdzę, że tamte nie były takie. O nie ! Po prostu .. On ją tu pocałował ! Tak się podjarałam xD Wog. Cały czas byłam taka xD A mama Nacy taka głupia .. Już jej nie lubię. Żeby tak córkę nazwac ?! Walnięta jak nic ! Z podniety zamiana na gniew .. Dobra, już się uspokoiłam. Jak to mało kto komentuje ?! Ja oczywiście stały czytelnik, nie powiem. Również lubię czytac miłe komentarze. Wiem, co czujesz, jak komentarzy ubywa :D Nie miłe uczucie ;c Ale dobrze jest miec kogoś kto zawsze skomentuje :D Dobrze, ja się już tak nie rozpisuje :D
OdpowiedzUsuńŻYCZĘ WENY I KOCHAM CIĘ !!! ♥
Matkoo.. Świetnyy <33 Maffi Tommo ja się z tobą zgadzam też byłam taka podjaranaa... ;D
OdpowiedzUsuńP.s. przy okazji trochę się boje, bo jak czytałam to coś za moim biurkiem zaczęło tak dziwnie trzeszczeć...
To jest świetne! Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału! Proszę nie przestawaj pisać! Ja również CIĘ KOCHAM!!! <333
OdpowiedzUsuńchcę już kolejny... :) kocham cię :) <3
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie ashdgfhjdjd jest naprawdę swietnie czekam na następne rozdziały <33
OdpowiedzUsuńUwielbiam to opowiadanie! ♥ Wrzucaj szybko rozdział! A co do Lou... Dziwne...Jeszcze nigdy nie czytałam takiego opowiadania, to jest takie...hm...inne. Zazwyczaj jest - miłość, zdrada, rozstanie, ból, przebaczenie... A tutaj jest coś w rodzaju... fantasy? thriller? Mogłabym się tylko spytać, co cię zainspirowało do tego opowiadania? Bo mi się coś kojarzy z Pretty Little Liars... Czekam na kolejny rozdział xx
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo, skarbie ♥. Tak, wiem. Mam trochę dość już tych monotonnych ff. Możesz mi wierzyć albo nie, ale nie oglądam PLL ani innych seriali tego typu. Co mnie zainspirowało? To miał być tak naprawdę imagin, prowadzę blog z nimi, a dawno nie było Louisa, a także szkolnego motywu, więc wymyśliłam ten, ale za skarby nie mogłam go tak skrócić, by był maksymalnie 3-4 częściowy, dlatego uznałam, że zrobię z tego fan fiction, miałam gotowy koniec, nie jest on specjalnie długi, więc na FF idealny haha; Naprawdę, nie wzorowałam się na niczym i na nikim. Po prostu czasem wpadają mi pomysły podczas kąpieli czy czytania innych opowiadań, haha x.
UsuńP.S. kocham was wszystkich ♥
Jeeej. Louis jest tu taki fieckifcn *___* ja tu cały czas wpadam, ale jestem leniem i nie komentuje, przepraszam.. XD
OdpowiedzUsuńTo perfekcyjne opowiadanie, yay idhddn *.* pozdrawiam!
<3
LOOUIS ♥ Kocham to, naprawdę ciekawe :) Czekam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny! Wiesz, ciągle jest tajemniczo. I to mi sie podoba ale juz nie moge doczekać się rozwiązania akcji assdfglhl love it pozdrawiaam xx
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział ! *.*
OdpowiedzUsuńNadal nie mogę odgadnąć kim jest Louis ;o
Cy jest wymyślony przez nią, duch czy jakiś morderca czy coś... xd
Czekam na next ;D
Powiadomisz mnie ? :)
@1DMyDreaaam
Jejciu jaram się tym opowiadaniem. Jest świetne *.* czekam na następny rozdział ;)
OdpowiedzUsuń@fuking_life_
super
OdpowiedzUsuń