piątek, 5 lipca 2013

Two

            -Do zobaczenia jutro.- pani od matematyki pożegnała cała klasę i zamknęła dziennik. Wszyscy spakowali się do swoich toreb i ruszyli do wyjścia. Zamknęłam za sobą drzwi i skierowałam się do głównego wyjścia, by dotrzeć do domu. Jak na wrzesień był naprawdę ciepło, zdjęłam więc swoją bluzę i przerzuciłam przez ramię.
Idąc przez nieznane mi ulice Londynu czułam czyjś wzrok na sobie, jednak za każdym razem, gdy się obracałam nikogo nie widziałam, to było dziwne, bo przez pewien moment słyszałam, jak ktoś mnie woła, ale doszłam do wniosku, że to zmęczenie. Dzisiaj za dużo się wydarzyło. Do domu na szczęście doszłam już bez większych przeszkód, gdy już przekroczyłam próg, przywitałam się z rodzicami.
-Dzień dobry!- krzyknęłam, zdejmując trampki z nóg.
-Cześć, skarbie! Jesteśmy w kuchni.- odpowiedziała mama. Ruszyłam więc do nich, weszłam do środka i usiadłam.- Jak w szkole?
-Dziękuję, w porządku.- wzruszyłam ramionami.- A jak w pracy?
-Dobrze. Już mam pierwsze zlecenie.- pokręcił głową mój ojciec.- Poznałaś już kogoś?
-W zasadzie to tylko jedno osobę.- mruknęłam.- Niejakiego Louisa.- westchnęłam.- Nie wiem kim jest, ale to dziwna osoba.
-Naprawdę? Może go jeszcze nie poznałaś, dlatego tak sądzisz.- wytłumaczyła mama.
-Może.- westchnęłam.- Idę do siebie na górę.- mruknęłam, biorąc do ręki plecak.
-Zejdź na obiad, dobrze? Będzie za piętnaście minut.- poinformowała mnie mama, gdy już byłam na schodach. Odkrzyknęłam, jej krótkie „dobrze” i pobiegłam do swojego pokoju.
            Kiedy już weszłam do swojego królestwa, rzuciłam plecak w kąt i usiadłam na łóżku. Z szafki nocnej chwyciłam laptopa i od razu go włączyłam, zalogowałam się na swoje konto i weszłam na twittera. Siedząc którąś minutę na portalach, usłyszałam wibracje swojego telefonu, chwyciłam go do ręki, spojrzałam na wyświetlacz „numer zastrzeżony” wzruszyłam ramionami i odebrałam.
-Halo?- westchnęłam cicho, chichocząc, gdy tylko przeczytałam kolejną notkę na portalu plotkarskim.- Halo?- powtórzyłam, gdy odpowiedziała mi cisza.- Jest tam ktoś?- mruknęłam. Nic, zero odpowiedzi. Po chwili rozmówca się rozłączył.- Pomyłka pewnie.- mruknęłam sama do siebie, wracając do poprzedniej czynności.
-Kochanie! Obiad gotowy, zejdź proszę!- usłyszałam głos ojca. Westchnęłam cicho i odłożyłam komputer na bok i zbiegłam po schodach w dół.
-Co mamy do jedzenia?- zachichotałam, siadając przy stole.
-Naleśniki z serem.- odpowiedziała mama. Uśmiechnęłam się szeroko, moje ulubione danie. Nałożyłam na swój talerz trzy placki i zaczęłam je jeść.
-Może wybierzemy się na spacer? Mamy taką piękną pogodę.- uśmiechnął się ojciec, przeżuwając.
-Pewnie, czemu nie.- wzruszyłam ramionami.
-Dobrze, więc po obiedzie masz piętnaście minut na przyszykowanie się i widzimy się na dole. Podobno mają niedaleko dobrą lodziarnię.- dopowiedział, a razem z mamą delikatnie się uśmiechnęłyśmy. Po skończonym obiedzie, ruszyłam ponownie na górę. Wyłączyłam laptopa i ruszyłam do szafy, wyjęłam z niej moją bandanę i  okulary przeciwsłoneczne Przeczesałam włosy szczotką i schowałam telefon do kieszeni, następnie zbiegłam na dół, szukając wzrokiem rodziców.
-Jestem gotowa.- krzyknęłam, zakładając zniszczone trampki na stopy.
-Dobrze, my też.- odpowiedziała mama, podchodząc do szafki z butami. Założyła parę na nogi i wyszłyśmy. Po chwili dogonił nas mój tata.

            -O tak, mieli rację, te lody są niesamowite!- zaśmiałam się, oblizując wafelek. Szliśmy uliczkami Londynu, zahaczając o różne sklepy, moja mama miała świra na punkcie nowych ubrań. Umiała oprzytomnieć, wiedziała, kiedy ma przestać, ale czasem pozwalała sobie na droższe ubrania. Nie mówię o Coco Chanel, ale o na przykład sklepie ZARA.
-Widzę piękną bluzkę dla ciebie, Nancy!- pisnęłam moja matula. Zaśmiałam się cicho, podchodząc do wystawy.
- To koszula.- zachichotałam. Błękitna z ćwiekami na ramionach.
-Nieważne, podoba ci się?- spojrzała na mnie. Wiedziałam, co planuje.
-Tak, jest…
-Więc chodźmy!- wsadziła do buzi ostatni kawałek wafelka i weszła ze mną do sklepu. Westchnęłam cicho, patrząc na ubawionego ojca. Kiedy tylko przekroczyliśmy próg lokalu, mama ruszyła do stoiska z tą kolekcją. Podała mi mój rozmiar i kazała mi iść do przymierzalni. Mama została, patrząc na kolejne ubrania, więc wolnym krokiem ruszyłam do kabiny. Przy męskich ubraniach zobaczyłam znajomą postać. Wysoka, brązowe włosy… mogłabym dać sobie rękę uciąć, że to był Louis.
-Louis!- przywołałam jego imię, chłopak odwrócił się i spojrzał na mnie. Podeszłam do niego bliżej.- Cześć.- uśmiechnęłam się, będąc kilka centymetrów od jego osoby. Nie zwrócił na mnie uwagi, jedynie zmierzył mnie wzrokiem i wrócił do przeszukiwania wieszaków.- Ej, to ja, Nancy. Nie pamiętasz? Spotkaliśmy się dzisiaj na dziedzińcu.- zmarszczyłam czoło i westchnęłam.
-Nancy!- usłyszałam swoje imię z ust mojej rodzicielki, po chwili była obok.- Z kim rozmawiałaś?- uśmiechnęła się, podając mi kolejną bluzkę.
-Z Louisem.- mruknęłam, spoglądając w stronę chłopaka. Nikogo nie było obok mnie.
-Och. Nieważne, zobacz, jaka piękna.- uśmiechnęła się, wskazując na materiał w mojej dłoni. Skinęłam głową i weszłam do przebieralni. To było co najmniej dziwne. Przecież z nim rozmawiałam, stał obok mnie. W jaki sposób mógł się rozpłynąć? Jednak nie zaprzątając sobie tym więcej głowy, przymierzyłam obydwa ciuchy i oddałam je mamie, nie wyglądały jednak tak ładnie na moim ciele.- Czemu ich nie chcesz?- mruknęła, odkładając wszystko na wieszaki.
-Nie podobają mi się.- westchnęłam, zastanawiając się znowu, co się stało z Louis’em. Długo nie musiałam czekać na odpowiedź, bo po wyjściu ze sklepu, zauważyłam go na ławce, uśmiechnęłam się po raz kolejny do niego z nadzieją, że chociaż teraz zwróci na mnie uwagę.- Cześć, Louis!- powiedziałam, machając do niego.
-Do kogo machasz, Nancy?- zapytał ojciec.
-Do Louisa, pamiętacie, jak mówiłam o chłopaku, którego poznałam dzisiaj w szkole? To on.- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
-Gdzie on jest?- mężczyzna zmarszczył czoło, rozglądając się.
-No siedzi na ławce, tato.- wywróciłam oczami.
-Tam?- wskazał na miejsce kilka metrów od nas.
-Tak.- westchnęłam.
-Coś ci się przywidziało, skarbie, przecież tam nikogo nie ma.- odpowiedział. Zamarłam. Jak to nikogo nie ma?! Przecież widzę, siedzi i bawi się komórką. No proszę was, mój tata ma wadę wzroku, ale żeby nie zauważyć człowieka?
-Och tak. Mam zwidy.- mruknęłam, odchodząc wraz z nimi.
-Najwidoczniej, ja też nikogo nie widzę.- westchnęła mama. Spojrzałam na nich zdziwiona. Czy oni mogą przestać mnie drażnić?
-Wracamy już?- mruknęłam.- Nie mam ochoty na spacer.
-Tak, wracajmy, musisz jeszcze lekcje odrobić…- westchnął ojciec. O tak, dla nich ważniejsze były lekcje. Zawsze tak było. „Nancy, najpierw lekcje później przyjemności”, „Nancy! Jeśli odrobisz lekcje, dopiero wyjdziesz.”, zupełnie nie rozumiałam czemu, więc teraz pozwolili mi wyjść z nimi przed odrobieniem ich.
            Do mieszkania doszliśmy w niecałe piętnaście minut, dobrze, że do centrum mieliśmy blisko, przynajmniej spokojnie mogłam przychodzić tutaj na spacery, nie martwiąc się o autobusy.
-Idę odrobić lekcje.- oznajmiłam, wchodząc na górę.

-Dobrze.- oznajmiła mama.- Kolacja będzie na dziewiętnastą. Westchnęłam cicho i weszłam do pokoju, chwyciłam plecak z podłogi i wyjęłam książki
***
Chciałam tylko podziękować za tak miłe słowa pod pierwszym rozdziałem, mam nadzieję, że nie spieprzę niczego i nadal będziecie czytać mój fanfiction.
Dostałam się do klasy 1D- humanistycznej!

7 komentarzy:

  1. Oby tak dalej, świetnie! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowne *.* Masz ciekawy styl pisania :D W tym rozdziale trzeba się zastanowic .. LOUIS JEST DUCHEM ?! Bo tak wywnioskowałam. xD No cóż .. To tylko takie moje domysły ;) Cud miód malinka *__* Czekam na nexta ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. chcę już kolejne *_* kim w takim razie jest Lou? :) nie moge się doczekać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mogę się doczekać kolejnego. *o*

    OdpowiedzUsuń
  5. louis mieszkał w tym domu! i jest duchem, bo popełnił tam samobójstwo, a Nancy jest Pośredniczką i pomaga mu załatwić niezałatwione sprawy na ziemi i uwolnić się od tego świata! #asiaijejzrytabania

    Ale ogółem opowiadania się zapowiada wspaniale, a te zdarzenia dają do myślenia ;) Podoba mi sie. :D

    ~asia

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetnie się zaczyna :D
    Troszkę straszne xd
    DUCH ? ;o
    Zobaczymy :)
    Możesz mnie powiadomić ? ^^
    @1DMyDreaaam

    OdpowiedzUsuń